Egeszege szmegerege, czyli Co słychać na ambonie

23 Maj 2021

Już dawno w tym obszarze mojej działalności nie zdarzyło się nic spektakularnego. Już myślałam, że wpadam w rutynę. Jednak życie nie znosi pustki.
Dzisiejsza niedzielna msza, Zesłanie Ducha Świętego i jubileusz 25 lat kapłaństwa naszego proboszcza. Ludzi tyle, że już dawno tyle na raz ludzi jednocześnie… pssst… …Moje miejsce już dawno ktoś podsiadł, więc siadam gdzie się da – dobrze, że ktoś tam klęcznik dostawił… Gdyby była ze mną nie daj Boże pani Hania, pewnie do psalmu bym szła od połowy kościoła…
Ale ja nie o tym.
Proboszcz ma jubileusz, ludzie, transmisja do internetu i… …język węgierski! Tak się składa, że nasz proboszcz jest duszpasterzem Węgrów mięszkających chyba nie tylko w Warszawie.
No więc siadamy, rozpoczynają się czytania i… egeszmeregeszeregebege, albo coś w ten deseń, czyli pierwsze czytanie w języku węgierskim. Najpierw robię wielkie oczy, potem wpadam w popłoch. Nikt mnie nie uprzedził! Nie wiem, czy potem będzie to samo po polsku… czy może psalm…
Siedzę w swoich blokach startowych, czyli na grzejniku. Muszę uważać, bo ktoś na tym grzejniku postawił jakiś koszyk, więc siedzę mniej więcej tak, jak siedzi się na niby ławeczce przy pewnym przejściu dla pieszych przy stacji metra, siedzę i myślę. Znikąd podpowiedzi! Organista z tyłu, ja z przodu… zapytać nie ma kogo…
Czytanie się skończyło. Jak organista zacznie grać, to pójdę. Jest cisza. Nie zaczął. Mogę czekać dalej. Jest pierwsze czytanie po polsku.
No dobrze, ale co dalej?🥺 Zaraz będzie psalm, ale… po węgiersku?… po polsku?…
Organista zaczyna coś grać. Ja w tym czymś nie od razu rozpoznaję uzgodnioną wcześniej melodię. Orientuję się dopiero po chwili, więc wstaję i… Dobra… Oprócz mnie nikt tam nie idzie… więc chyba psalm po polsku…
A potem już było normalnie.
Swoją drogą, chciałabym usłyszeć jakiś psalm w języku węgierskim.

Dodaj komentarz