Na przystanku Franciszkańska wsiadła starsza pani. Wyglądała na mocno zdezorientowaną, może nawet słabo słyszała, albo nie jarzyła, co się wokół dzieje.
– Czyy Plac Wilsona to będzie następny przystanek?
– – Nie. – odpowiedziała stojąca obok kobieta. – Jeszcze cztery przystanki!
– A pani tam wysiada? – zapytała zagubiona starsza pani.
– Nie. Ja wysiadam teraz.
– Aha. Czyli Plac Wilsona jest teraz.
– Nie! Za cztery przystanki! Ja wysiadam teraz.
Pani była mocno przestraszona. Zlitowałam się nad nią i powiedziałam, że będę tam wysiadać.
Pani najwyraźniej się rozluźniła. Zaczęła opowiadać kobiecie stojącej obok, że boi się jeździć po ciemku, że jedzie tędy pierwszy raz, że była u lekarza, że taki termin był, że przed nią jeszcze było kilka osób, że przesiada się do autobusu jadącego na Bródno, że cieszy się, że trafiła na dobrych ludzi. Stojąca obok mimowolna słuchaczka powiedziała asertywnie „dowidzenia” i wysiadła.
Teraz kobieta była zapatrzona we mnie, ale nie zaczepiała dopóki ja nie ruszyłam się w kierunku drzwi. Najwyraźniej nie przeszkadzało jej, że nie widzę. Albo była tak bardzo zdesperowana, albo tego nie zauważyła. Zazwyczaj ludzie nie szukają pomocy u niewidomych na ulicy czy w komunikacji miejskiej. Kiedy wysiadłyśmy, zapytała mnie, czy jej pokażę, gdzie staje interesujący ją autobus. Żeby się przesiąść, musiała na światłach pójść w lewo albo w prawo, bo ten autobus na placu staje w dwóch miejscach. Pokazałam jej, że może iść w lewo, tam będzie miała bliżej, albo może pójść za mną, bo tam gdzie idę też jest przystanek tego autobusu. Pani chyba tak bardzo się bała, że postanowiła pójść za mną. Wtedy stwierdziła, że ona przecież zawsze wsiada przy parku. Hmm… Szła więc za mną w pewnej odległości postukując kulą albo laską – skoro miała to coś, musiała mieć jakiś problem ruchowy. Szłam więc i odkręcałam się nasłuchując, czy nadąża za mną. Pytała mnie, czy jeszcze daleko jadę. Mam wrażenie, że liczyła na to, że jeszcze potowarzyszę jej w podróży. Na przystanku pożegnałam się z nią i poszłam do domu. Kiedy szłam wzdłuż parku, nie minął mnie żaden autobus. Mam tylko nadzieję, że nie miała problemów z orientacją i z pamięcią i znała drogę do domu.

Znacie taką sztuczkę – ktoś każe Wam szybko powtarzać: krew, krew, krew, krew, krew… po czym pyta: Na jakim świetle można przechodzić przez ulicę?
Otóż zdarzyło mi się coś analogicznego.
Leciałam do kościoła z wywieszonym jęzorem w przekonaniu, że właśnie spóźniłam się na wypominki i że jest msza za zmarłych, na której na dodatek (wrr!) nie będzie organistki, więc trzeba poprowadzić śpiew. Kiedy przyszłam, najpierw zdziwiłam się, że nie są czytane wypominki. Tego, co sobie wtedy pomyślałam, może tutaj nie ujawnię. Potem zdziwiłam się, że mało ludzi przyszło. Pomyślałam sobie, że albo ludzie zapomnieli, albo się na kogoś poobrażali. Potem zaśpiewałam na wejście Wieczny odpoczynek. Potem nie śpiewałam, bo mi się nie chciało. Na koniec coś zawyłam do Matki Bolesnej i zdziwiłam się, że po mszy też wypominki nie były czytane. A potem wyszłam na dwór… i mnie olśniło, że wciąż jest listopad!
A wszystko przez to, że:
1. Wczoraj zaczął się adwent.
2. Wczoraj na pewnym comiesięcznym spotkaniu obchodziliśmy imieniny księdza, który ma na imię Andrzej.
3. Szykuję coś z koleżanką na styczeń i już od chyba dwóch tygodni śpiewamy kolędy.
4. Wczoraj wieczorem brat mnie pytał, co chcę dostać na gwiazdkę.
5. Kiedy wchodziłam do kościoła, ksiądz proboszcz ostrzegł mnie, że stoi katafalk.
6. Nikt mnie nie wyprowadził z błędu, gdy wspominałam, że dzisiaj jest pierwszy poniedziałek miesiąca.
Kiedy sobie uświadomiłam co zrobiłam, miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

Głuchy tenor

20 listopada 2022

Tak, podobno jest głuchy; nie, moim zdaniem to nie tenor, lecz baryton.
Poniżej wklejam notatkę o nim.

Oliver Palmer, jedyny na świecie głuchy tenor. Konsultant Światowego Kongresu Polaków, Konsultant d/s kultury.Uhonorowany na Zamku Królewskim w Warszawie tytułem LODOŁAMACZ SPECJALNY 2021, za zasługi w artystycznej dziedzinie oraz za preferowanie wokalu wśród osób z zaburzeniami słuchu. Zakwalifikowany z tysięcy zgłoszeń do konkursu amerykańskiego MAM TALENT w Los Angeles do edycji 2023.Wystąpił 11.11.2022 na uroczystości Marszu Niepodległości na Stadionie w Warszawie z utworem „Żeby Polska była Polską”, 17.11.2022 zaśpiewał na 25-lecie Festiwalu OSPAR ( Ogólnopolska Scena Prezentacji Artystycznych Realizacji) w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie.
Ten artysta wystąpił dzisiaj w naszym kościele po sumie. Kiedy wczoraj wracałam do domu z jubileuszu w Laskach, spotkałam taką naszą miejscową wariatkę. Pani lubi opowiadać różne rzeczy, np. że „wczoraj w Niepokalanowie nie było wron, bo poprzednio jak tam była, to modliła się za dusze czyśćcowe”. Kiedy mi wczoraj powiedziała, że dzisiaj po sumie wystąpi głuchy tenor, to sobie pomyślałam, że to jakiś kolejny jej wymysł. Twierdziła, że już w 2020 r. próbowała załatwić mu u nas koncert, ale jeden taki nie zgadzał się. Stwierdziła, że go wtedy przeklęła uznając, że pycha przed nim idzie i że nie będzie w tym kościele żadnych koncertów, no i kilka dni później ogłoszono pandemię.
Zasięgnęłam informacji u wiarygodnego źródła. Tak, faktycznie, coś takiego miało miejsce. Nie, wiarygodne źródło nie pamięta, czy przed pandemią były jakieś groźby. Tak, pani chodzi po dzielnicy i modli się na głos.
Wracając do „głuchego tenora” powiem tak:
Facet ma kawał głosu i moim zdaniem źle go wykorzystuje, co może wynikać z jego głuchoty. Śpiewa przez mikrofon, choć nie musi, bo ma kawał głosu. Na górach strasznie się wysila i zaciska, a w dołach w ogóle go nie słyszałam, bo zagłuszał go akompaniament. Nie znam jego kolei losu, ale chyba musiał kiedyś słyszeć, bo śpiewa czysto, czyli ma świadomość odległości między dźwiękami. Tylko przy pierwszym utworze rozminął się z podkładem, tzn. śpiewał wolniej. Może z czasów gdy jeszcze słyszał, zapamiętał tę pieśń, że śpiewa się ją wolniej. Jego matka, która jest jednocześnie jego menadżerką, puszcza mu podkłady do śpiewania ze sprzętu podłączonego pod nagłośnienie, więc jest bardzo głośno, prawdopodobnie żeby on słyszał bądź odczuwał jakieś wibracje, trudno mi powiedzieć. W każdym razie było to dla mnie trudne do słuchania. Na dodatek artysta albo nie miał kompletnie wyczucia, poczucia czasu, albo nikt mu nie powiedział, o której zaczyna się kolejna msza. Jego śpiew jako niesłyszącego można by prawdopodobnie porównać do robienia samodzielnie makijażu bądź zdjęć przez osobę ociemniałą.
Zbierał ofiary na nowe, bardzo drogie aparaty słuchowe.
A wracając do tej pani, co by o niej nie powiedzieć, kiedy skończyłam śpiewać psalm, to zgadnijcie, kto podszedł, żeby sprowadzić mnie z ambony, choć wcale nie musiał. Pani Hani już od kilku tygodni nie spotykam w kościele.

NAJPIERW MIŁOŚĆ, PÓŹNIEJ ALIMENTY.
„Zakochanie to bardzo prosty do wytłumaczenia mechanizm – jest to stan odurzenia wewnętrznymi, endogennymi substancjami narkotycznymi – neuroprzekaźnikami. Można porównać to do zatrucia alkoholem etylowym lub narkotykami które jest często praktykowane. I alkohol i narkotyki i zakochanie powodują, że człowiek staje się infantylny, głupszy, a jego zachowanie jest wręcz żałosne, ryzykowne, nielogiczne, impulsywne. W zamian za hormonalną ekscytację natura „wyłącza” pewne funkcje mózgu i u kobiety i u mężczyzny. U mężczyzny silniej, bo tu konieczne jest uśpienie jego logicznej, analitycznej części. Jaki jest tego cel? Cel ten jest sam od zarania dziejów – jest nim skłonienie wahającej się i mającej tysiące wątpliwości jednostki, do rozmnażania. Natura to wszystko perfekcyjnie obmyśliła. Gdyby nie zakochanie, seks i instynkt rodzicielski (który jest też egoistyczną potrzebą) to niewielu chciałoby się rozmnażać.
Mężczyzna zakochany nie będzie zauważał drugiej strony relacji damsko-męskich: krzywd, szantazy, manipulacji, odarcia z hedonizmu, ogromnych kosztów finansowych jak i emocjonalych. Będzie wręcz zwalczał tych którzy to widzą, z gorliwością godną wyższej sprawy. Faktem jest że mężczyzna który zauważa tę drugą, skrzętnie ukrywaną stronę ars amandi jest zagrożeniem dla systemu. Taki facet rzadziej chce się rozmnażać, wacha się, ma wątpliwości, obserwuje, analizuje, porównuje, nie widzi sensu w wielu czynnościach które napędzają istnienie tegoż systemu.”
~ Znalezione w necie

Ludzie, ludzie…

19 listopada 2022

„Wie pani, bo ja jadę teraz na bazar. Byłam dzisiaj rano, ale brokuła zapomniałam. Kupiłam go i nie wzięłam. Tak mi żal tego brokuła, bo właśnie chciałam go zrobić na obiad. Może będzie tam jeszcze leżał.
Bo wie pani, ja jeżdżę na ten bazar o 8 rano, bo wtedy jest mniej ludzi. Ja nie chcę się kontaktować. Nie chcę się zarazić. Ja chorowałam na covid jakiś czas temu. Szczepiliśmy się trzy razy i zachorowaliśmy. A teraz jadę po ten brokuł. Tam na tym bazarze w soboty przyjeżdżają producenci warzyw. Ja chodzę do takiej pani Teresy i u niej tego brokuła zostawiłam. Jak będzie tam jeszcze leżał to dobrze. Jak nie będzie leżał, to trudno. Znaczy, że komuś był potrzebny. Kupię drugi.
Z przodu pani wsiada? Ja też, ale nie wsiadam do pierwszego wagonu. No bo jak się metro zderzy…
No jak to z czym? A jak ktoś będzie miał myśli samobójcze i wpadnie, albo spadnie z peronu, to wtedy metro zahamuje i pierwszy wagon weźmie na siebie to zderzenie. A im dalej, tym to hamowanie będzie słabsze. A w tych rash hours, czyli w godzinach szczytu to metro przecież jeździ częściej. A jak jakieś metro będzie miało awarię i stanie, następne będzie jechać i nie zauważy, to? …”

Dobrze zrobiła czy źle?

19 listopada 2022

– Proszę księdza, mam problem. Nie wiem, czy zgrzeszyłam, czy nie.
– A co się stało?
– Oszukałam niewidomą klientkę. Chciała kupić ciastka, a ja jej powiedziałam, że nie ma.
– Źle zrobiłaś, córko!
– Nie mam takiej pewności. Otóż klientka ma nadwagę i w ten sposób chciałam, żeby nie zjadła ciastek. To chyba dobrze, prawda?…
Ta zmyślona historyjka powstała na kanwie autentycznej rozmowy w sklepie.
– A czy jest słomka ptysiowa?
– Hmm… Nie wiem. Chyba już nie ma. Ale sprawdzę.
– Proszę mnie okłamać, że jej nie ma.
– Oj, nie mogę. Musiałabym pójść do spowiedzi!
Słomka była. A ja cały czas zachodzę w głowę, czy jak ktoś kogoś chce uchronić przed jeszcze większą nadwagą, to czy może posługiwać się kłamstwem.

Już za dwa dni odbędzie się jubileusz 25 lat ślubów zakonnych siostry, która przez ostatnie 7 lat była z nami w Kąciku. Wraz ze swoją współsiostrą poprosiła mnie, żebym zaśpiewała psalm na tej uroczystości. Zgodziłam się. Dostałam tekst, ale wydrukowałam to dopiero dzisiaj. A tej nocy miałam sen.
Śniło mi się, że jest już sobota, że znajomy ma mnie zawieźć do Lasek samochodem, że mam jechać za pół godziny, a ja jeszcze nie mam wydrukowanego tekstu. Jednocześnie mam świadomość, że jestem już na miejscu, że jest pół godziny do mszy i że chcę wydrukować ten psalm w szkole podstawowej, bo tam jest komputer. Jednak po chwili zdaję sobie sprawę, że jest sobota i szkoła jest zamknięta. Wpadam w popłoch i… budzę się.

Od razu zaznaczam, że tylko cytuję, bo sama bym raczej na to nie wpadła i nadal, tak jak on, nie znam odpowiedzi na to pytanie.
No bo jak jest małżeństwo dwujęzyczne – myśli głośno kolega, który uczył się o tym na studiach – i każde z rodziców mówi do dziecka w swoim języku, to dziecko w tym języku mu odpowiada. Idąc tym tokiem rozumowania, jeśli oboje rodzice są Polakami, ale jedno mówi normalnie, a drugie ma taką wadę wymowy, że bełkocze, to jak dziecko rozmawia z takim rodzicem? Czy też bełkocze?

Chyba coś mnie ominęło

16 listopada 2022

Podobno, kiedy sobie słodko spałam, w Polsce działy się jakieś straszne rzeczy. Jakaś rakieta spadła, czy coś, itd. Rację mają ci, którzy twierdzą, że wyrzucili telewizor i nie oglądają wiadomości, nie zasilając w ten sposób swoją energią negatywnych informacji.

Dzisiaj rano zapytałam pana portiera o zakończenie wczorajszej historii.
Otóż okazało się, że faktycznie ktoś obiecał mu białą laskę i bohater wczorajszej historii faktycznie tę laskę dostał, a właściwie wypożyczono mu ją na miesiąc. Pan twierdził, że szedł z Saskiej Kępy 6 godzin. A ten głos z telefonu, to był jego ojciec z Ameryki, który na koniec powiedział mu, że teraz powinien iść do prezydenta Dudy.
Różne świry są na świecie. I będzie ich coraz więcej.