„Jeśli ktoś dowidzi…”
29 czerwca 2017
Kochani, chciał nie chciał, wyciągnęłam komputer i dorwałam się do internetu. Jestem już czwarty dzień na wyjeździe w Soczewce i gdyby nie to, że potrzebne mi są na ten tychmiast do czegoś podkłady muzyczne, a na dodatek pada, to nie wyciągałabym komputera z szafki. Tu jest jakieś WiFi bez zabezpieczeń, więc się podpięłam i piszę.
Nie będę się teraz rozwodzić nad tym, co tu robię, a jedynie opowiem o pewnym księdzu z Czerwińska.
Otóż jadąc do Soczewki zatrzymaliśmy się w Czerwińsku, żeby zwiedzić tamtejszy kościół. Był tam ksiądz, który działał mi na nerwy. Jak się dowiedział, że będzie oprowadzał grupę niewidomych i słabowidzących, to nie dość, że oprowadzając nas ciągle powtarzał – zobaczcie, kto tam dowidzi – to jeszcze informował nas o schodach, zakrętach i różnych takich,jakby tam sami niewidomi i słabowidzący szli. Znosiłam to cierpliwie, dopóki nie zaczął nam wyjaśniać, jak należy korzystać z toalety. Wtedy nie wytrzymałam i powiedziałam mu coś, już nie pamiętam co, aż mnie pote3m przepraszał tłumacząc, że kiedyś trafiła mu się grupa niby mądrych, niby wykształconych, którzy tak nabrudzili, że wstydził się wpuścić sprzątaczkę.