1. „Tron Twój, Boże, trwa na wieki”
2. „W szacie wzorzystej prowadzą ją do króla”

Wpis o pielgrzymce

12 sierpnia 2018

Nie, nie. Nie poszłam na pielgrzymkę, ale za to po raz pierwszy od 20 lat mogę usłyszeć, co się na pielgrzymce dzieje. Śledzę Warszawską Akademicką Pielgrzymkę Metropolitalną na Facebooku. Codziennie wieczorem słucham transmisji z apelu jasnogórskiego, czasem zdarza mi się posłuchać fragmentu lub całości transmisji z mszy. Kiedy tak słucham, przypomina mi się, jak to było. Wracają wspomnienia i te dobre, i te złe… I na tym etapie chciałabym się zatrzymać. Raczej te transmisje nie skłonią mnie do ponownego pójścia na pielgrzymkę. Codziennego apelu można sobie posłuchać, ale nawet wtedy, gdy w jednej z grup przed właściwym apelem odbywały się tańce, traciłam cierpliwość. Gdybym była tam na miejscu, pewnie siedziałabym nabzdyczona gdzieś z boku i nie chciałabym w tych tańcach uczestniczyć.
W każdym razie nie poszłabym na pielgrzymkę, bo nie wytrzymałabym ciągłego przebywania w tłumie przez 10 dni i świadomości, że jestem dla kogoś ciężarem.
I zastanawiam się, skąd ci ludzie mają wieczorem tyle siły, żeby jeszcze tańczyć i bawić się, a także, gdzie ładują swoje telefony, za pomocą których potem filmują, robią zdjęcia, wpisy itp. Albo inaczej – gdzie ładują swoje powerbanki, którymi potem ładują telefony.

Sen o śpiewaniu psalmu

11 sierpnia 2018

Śniło mi się, że miałam jak zwykle śpiewać psalm w niedzielę na 10.30.
Zaczęło się pierwsze czytanie a ja miałam pójść na swoje stałe miejsce pod amboną, żeby czekać tam na swoją kolej. Idąc zaczepiły mnie jakieś babki:
– Co pani będzie robić z tą kartką? Będzie pani śpiewać? Z tej kartki?
Usiadłam na ławce, wzięłam kartkę do ręki a tam były napisane jakieś dziwne, niezrozumiałe słowa, pojedyncze litery, generalnie treść kartki zupełnie bez sensu. Udało mi się stamtąd odczytać np słowo „agape”. Próbowałam czytać tę kartkę, ale gdy się zorientowałam, że to jest nie do odczytania, wstałam i wróciłam na swoje miejsce. Czytanie się skończyło, organista zaczął grać refren na bardzo znaną melodię i wtedy okazało się, że ktoś inny wszedł na ambonę i zaśpiewał. Ta osoba miała głos podobny do pewnej pani, która wczoraj śpiewała na apelu jasnogórskim w białozielonej grupie pielgrzymkowej.
A skąd wiem o tej pani? To już temat na całkiem inny wpis.
Wracając jeszcze do tego snu, po zaśpiewaniu przez tę panią refrenu nagle znalazłam się w jakimś kawiarnianym ogródku. Stoliki wystawione na zewnątrz na ulicy, którą idę do kościoła. Przy stoliku trochę ludzi, w tym pani mówiąca o malowaniu paznokci i nasz organista, który wyszedł tam sobie w trakcie kazania. Siedzieliśmy przy tym stoliku, miałam przed sobą kieliszek z winem i zastanawiałam się, skąd organista będzie wiedział, kiedy skończy się kazanie i trzeba będzie wrócić na mszę, żeby na niej dalej grać.
No i wtedy obudziłam się, a za oknem lał deszcz.
Kiedy się obudziłam, z przerażeniem zajrzałam do segregatora z psalmami, bo nawet nie wiedziałam, jaki psalm jest jutro. Okazało się, że to kolejny obok psalmu 23 samograj z refrenem „Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry”. Ufff!!! Chyba za dużo psalmów śpiewałam w tym tygodniu i jeszcze wczoraj zaliczyłam małą wpadkę, stąd pewnie takie koszmary

Scenka rodzajowa z pracy.
Rozmowa telefoniczna z czytelniczką:
„- Kiedy ten piiip kierowca do mnie przyjedzie? Obiecywał, że będzie u mnie o 9.00 a jest 9.15. Ja muszę wyjść z opiekunką na zakupy.
– A czy opiekunka nie może pójść sama?
– Nie, nie może. Bo opiekunka nie może dźwigać. Ma chory kręgosłup. Wczoraj poszła sama, kupiła raptem jedną rzecz i ledwo ją przyniosła. Ma chory kręgosłup, nie może dźwigać i do tego nie może chodzić.
– To co to za opiekunka?!
– Ale przynajmniej jest uczciwa. I jest w moim wieku…”

Od wielu lat obserwuję takie właśnie zjawisko, że opiekunkami osób starszych i niesamodzielnych zostają osoby, które kompletnie się do tego nie nadają z różnych powodów. Opiekun takiej osoby powinien być silny, zdrowy, ogarnięty, bystry, taki, który myśli i za siebie i za podopiecznego, przewidujący, wczuwający się w sytuację podopiecznego, no i oczywiście uczciwy. Niestety takie osoby najczęściej znajdują lepiej płatne prace, często zupełnie inne, a swoją bystrość i inne cechy dobrego opiekuna wykorzystają czasem, byle nie za często, jeśli mają wobec kogo je wykorzystać. Praca opiekuna osoby niesamodzielnej jest nisko płatna, dlatego też opiekunami zostają ludzie najgorszego sortu, takie ludzkie odrzuty, które do żadnej innej pracy się nie nadają, a chcą zarabiać jakieś pieniądze. Są więc to osoby chore fizycznie lub psychicznie, ewentualnie osoby kompletnie pozbawione rozumu, a także osoby nieuczciwe. Jeżeli ktoś spełnia cechy dobrego opiekuna i nawet zatrudni się w tym zawodzie, to albo szybko dochodzi do wniosku, że za takie pieniądze nie wyżyje i znajduje sobie znacznie lepiej płatną, odczłowieczoną pracę, albo wypala się i staje się cynicznym, wrednym, a nawet nieuczciwym opiekunem.
Agencje opiekunów powinny swoim pracownikom stawiać wymagania, ale też na tę pracę muszą się znaleźć większe pieniądze, bo zapotrzebowanie na takie usługi będzie coraz większe.
Generalnie jakakolwiek praca z ludźmi jest nisko płatna. Niedawno np dowiedziałam się, że kierunki studiów pod nazwą Asystent osoby niepełnosprawnej są zamykane, ponieważ produkują bezrobotnych, podczas, gdy jednocześnie na takie osoby jest zapotrzebowanie. Jednak w Polsce mało kto taką osobę zatrudni prywatnie, bo mało kogo na to stać, a urzędy miast nie chcą na takie usługi wydawać pieniędzy. Skutek jest taki, że asystenci osób niepełnosprawnych po ukończeniu studiów nie mogą znaleźć pracy w swoim zawodzie. Błędne koło.
A wracając do tematu tego wpisu
Boże, chroń mnie od takich opiekunów, gdy stanę się z jakiegoś powodu niedołężna. Pozwól mi raczej szybko umrzeć, żebym takiego losu nie doczekała.