O pierwszym śniegu i o tym, że sąsiadka wreszcie przemówiła ludzkim głosem
2 grudnia 2016
Ten poranek przejdzie do historii. Po raz pierwszy od nie wiem jakiego czasu w Warszawie spadł porządny śnieg. Nawet mnie o dziwo nie przeraził. Może dlatego, że nad ranem usłyszałam charakterystyczny odgłos odgarniania śniegu łopatą i z niedowierzaniem wystawiłam rękę na zewnętrzny parapet.
A potem, gdy wychodziłam już do pracy, spotkałam sąsiadkę zza ściany, tę od wyjącego psa, która wreszcie po roku do mnie przemówiła:
– Dzień dobry. Pani uważa, bo jest bardzo ślisko pod klatkom.
Reklamy